PĄCZKI CZYLI TRADYCJA TŁUSTEGO CZWARTKU






Dobre pączki wymagają  uwagi, poświęcenia, delikatności, czasu i oczywiście doskonałego przepisu. Mam wielkie szczęścia, bo w naszej rodzinie  przechodzi on z pokolenia na pokolenie, a wraz z nim opowieści i historie  o karnawałowych wypiekach. Sposób w jaki wykonywała je babcia mojego męża, męża  mama  przeszedł w tym roku w moje ręce, a ja przekażę go mam nadzieję dalej. Nowe opowieści o wypiekach i rodzinnych tradycjach tworzą się w ten sposób same - wszak domowy pączek wraz z popołudniową herbatą zjedzony w towarzystwie bliskich osób to prawdziwy rarytas, który ma w sobie to coś./ porcja  - około 20 pączków /

Składniki:
80 g drożdży
500 g mąki pszennej tortowej
100 g cukru plus 1 łyżka cukru
6 żółtek
150 ml lekko ciepłego mleka
120 g masła
2 łyżki rumu,  ewentualnie łyżka spirytusu i kilka kropel aromatu rumowego
konfitura z róży lub inna twarda
500 -600 gram smalcu  / według mnie przygotowane na  tym tłuszczu pączki smakują najlepiej/






Wykonanie:

Wszystkie składniki powinne mieć maksymalnie zbliżoną temperaturę. Dobrze jest przed zaczęciem pracy na ok 3 h przygotować je na blacie w kuchni.
Pokruszone drożdże należy zasypać 1 łyżką cukru i zalać ciepłym mlekiem . Wszystko zostawić do wyrośnięcia na około 1/2 godziny. W mące tworzymy dołek i wlewamy tam zaczyn. Powinien powstać okrąg w okręgu.Niewielką ilość mąki z brzegów większego okręgu wsypujemy do zaczynu i mieszamy delikatnie, tak aby obwódka na zewnątrz z mąki nadal pozostawała, a drożdżowa masa zgęstniała.  Zaczyn rozrobiony z częścią mąki zasypujemy na górze mąką z obwódki, tak aby powstała górka. Odstawiamy całość do wyrośnięcia na około 15 minut. Maka będzie "pękać na górze". Żółtka jaj ucieramy z cukrem  i szczyptą soli na jasna masę. Do maki i zaczynu dodajemy jaja. Wszystko razem wyrabiamy (nie ugniatamy!) ręcznie lub mikserem ze specjalną końcówką do ciasta drożdżowego około 15 minut. Dodajemy rum dalej wyrabiając ciasto.  Na koniec wlewamy roztopione i przestudzone masło. Ciasto nadal wyrabiamy - nawet 10- 15 minut po dodaniu masła, aż będzie sprężyste i nie będzie kleić się do rąk.
Gotowe ciasto zostawiamy do wyrośnięcia w ciepłym miejscu na około 1 h, tak aby podwoiło swoją objętość. Wyrośnięte delikatnie wyrabiamy wyrabiamy  je przez chwile jeszcze. W  tym czasie roztapiamy smalec.  Poziom tłuszczu powinien być odpowiednio wysoki po roztopieniu tak, aby pączki mogły w nim pływać nie dotykając dna.  W moim 5 litrowym garnku wysokość tłuszczu to około  1,5 litra.
Z  surowego ciasta odrywamy kawałek i formujemy delikatnie placek grubości 30 – 50  mm i średnicy ok 8 cm. Nakładamy do środka konfiturę i dokładnie zalepiamy, formujemy kulę i odkładamy na blat oprószony mąką. Kiedy ostatni pączek jest już ulepiony, pierwsze nadają się do smażenia.
Tłuszcz o odpowiedniej temperaturze to taki, do którego wrzucony nieduży kawałek  (1cmx2cm) ziemniaka wypłynie na wierzch upieczony jako złocista frytka. Pączki wkładamy ostrożnie, aby nie poparzyć gorącym smalcem palców.  Obserwujemy czujnie kule, aby nie przypiekały się zbyt szybko.  W razie potrzeby regulujemy moc palnika. Obracamy pączki  na drugą stronę  i po około 2-3 minutach sprawdzamy długą wykałaczką czy w środku są już gotowe ( na patyczku zostaje klejące ciasto, jeśli są jeszcze surowe). Usmażone pączki kładziemy na pergaminie do odsączenia pamiętając aby świeżo upieczonych nie kłaść jeden na drugim – po usmażeniu są delikatne i łatwo się gniotą.





Komentarze